Inge Starski: zdjęcia które mnie zawstydzają
autorem artykułu jest Aleksander Sowa
Pseudonim zasłyszałem. Spodobał mi się. Zaintrygował mnie. To tak, jak czasem w tramwaju usłyszysz jakieś słowo, którego nie znasz znaczenia. Siadasz przy klawiaturze i wpisujesz w google. Otwiera się strona. I wszystko jasne. Nowy, magiczny świat.
Zanim obejrzałem jej efekt poddania działaniu światłem błony celuloidowej dowiaduje się, że „poezja to może zbyt wielkie słowo, po prostu nasze.. wasze... myśli, przelane na kawałek papieru...” ładne prawda? Jeśli jesteś wrażliwym człowiekiem, zrozumiesz.
Oglądając zdjęcia, przychodzi mi do głowy pewna myśl. Konkretnie parafraza – te fotografie to myśli, nasze, wasze... odciśnięte na kryształkach srebra. Patrzę na ekran komputera – oglądam kobiety. Podobają mi się. Stwierdzam, jak autorka zdjęć w myśl słów Izabeli Filipiak, że chyba „ ...jestem lesbijką, która uwielbia je bezinteresownie i bez wzajemności”. Chyba coś w tym tak naprawdę jest, bo przecież w zależności od dnia cyklu miesiąca mój mózg jest od 40 do 60 % mózgiem kobiety. I kocham je. Zwykle te najbardziej dla mnie niewłaściwe ale jednak. Ponadto mam stopę rozmiaru 40 przy ponad 175 cm, wzrostu i więcej niż metrowym obwodzie klatki piersiowej. Bez stanika oczywiście, którego naturalnie nie noszę.
Pstrykać niby potrafi każdy. Nawet ja pstrykam. Ja jednak patrząc na zdjęcia Jo, jest mi wstyd. Cholernie. Bo zdjęcia są nastrojowe, głębokie piękne. Mają w sobie ładunek emocjonalny, tak jak cząsteczka tlenu ma elektrony. I ładunek ten krąży wokół nich nadając im, mgliste piękno, wyrażone kątem spojrzenia, niebanalnym, toksycznym, niebezpiecznym i pociągającym. Coś czego nie można się nauczyć. Patrzę na akt i widzę hipnotyczną opowieść o ludziach tęskniących za miłością i aprobatą. O kobiecie. Zupełnie tak jak u mnie. Ale patrząc na swoje zdjęcia, czuje się jak muzyk grający do kotleta. Schabowego z zasmażaną kapustą.
W jej zdjęciach jest piękno. Ukryte, bo debil-kretyn-idiota, maczo-leczo-gulasz albo babe-plastik-lolita tego nie dostrzeże. Zbyt daleko od czubka nosa. W tych wizjach jest pożądanie, tęsknota i namiętność. Jest kolor, nastrój i spokój. Patrząc na fotki Jo, czuje się jak chłopczyk przy jej obiektywie. Chłopczyk, z przechyloną główką, którego przecież sfotografowała. Miałem kiedyś podobny, czerwony, rozpinany na suwak czerwony sweterek i tak samo patrzyłem na świat z odwagą. Teraz jest inaczej. Ale ja jestem nadal takim chłopcem ze zdjęcia i tak bardzo chciałbym aby wszystko było takie same jak na tym zdjęciu.
Tak bardzo nie chciałbym być, tym dorosłym mężczyzną z poszatkowanym sercem, zakochanym beznadziejną, głupią miłością oglądającym zwykłe-niezwykłe fotografie enigmatycznej Inge Starski, którym teraz jestem.
Najważniejsze zdjęcie
Galeria: przejdź do działu fotografia
Galeria fotografii Inge Starski
--
Aleksander Sowa
----------------------
www.wydawca.net
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl