Praca dwanaście godzin dziennie?

Praca dwanaście godzin dziennie?
autorem artykułu jest Paweł Z.

Spotkałem ostatnio osobę bardzo zadowoloną ze swojej pracy. Dziewczyna z zachwytem opowiadała o swoich obowiązkach, z dumą mówiła o widocznych efektach tego, co robi, z rozżewnieniem wspominała rekrutację jaką musiała przejść, żeby tam trafić. Chwaliła firmę i jej filozofię, komplementowała kolegów i koleżanki z pracy, dała też do zrozumienia, że sporo zarabia.

W którymś momencie, nieśmiało wstrzelając się w potok jej słów, spytałem o godziny pracy. „No... niestandardowe – powiedziała – 10-11 godzin dziennie”. „Dużo” – powiedziałem. „Nie, to nie dużo" – wyprowadziła mnie z „błędu”. No i dalej, jakby nigdy nic, jakby to było naturalne, dodała, że zwykle przychodzi o 9, wychodzi o 9 i jest bardzo fajnie. „Oczywiście, całe weekendy mam wolne".

Nie wiem, jak bardzo interesującą albo jak dobrze płatną musiałbym mieć pracę, żeby spędzać w niej tyle czasu, co ta (sympatyczna skądinąd) osoba. Taki tryb życia wyobrażam sobie tylko w przypadku posiadania sporych finansowych zobowiązań (np. kredyt) czy obowiązków w ogóle (np. dzieci). Jak można tracić najlepsze lata życia, spędzając całe dnie na ulepszaniu biznesowego funkcjonowania jakichś tam firm?

Nie raz słyszałem o panujących w niektórych korporacjach zwyczajach czy specyficznym klimacie, w którym wyjście z pracy zgodnie z ustawowym czasem jej trwania (po ośmiu godzinach) wywołuje zdziwienie kolegów a chłodne spojrzenie szefa. To chore, ale chyba typowe dla ciągle jeszcze wczesnej fazy panowania (tworzenia się?) kapitalizmu w Polsce. Kapitalizmu – systemu ekonomicznie najlepszego, ale i mającego swoje mroczne strony.

Droga koleżanko z zachodniej firmy konsultingowej, przez 11 godzin dziennie zwiększająca bizsnesową wydajność swoich firm-klientów. Wyjdź z biurowca, pochodź boso po łące, posłuchaj muzyki, poczytaj, popływaj, pośpij, obejrz film, napisz list do dawno niewidzianej przyjaciółki, napij się piwa, pożyj. Kapitalizm da sobie radę – bez naszego wykończenia.

--
Autor bloga http://zwyklydzien.blox.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl