Studencie – wybierz własną firmę!

Studencie – wybierz własną firmę!
autorem artykułu jest Robert Maicher

Nie jest tajemnicą dla nikogo mieszkającego w Polsce, że młodzi uciekają, by pracować za granicą. Od 1999r do 2002 – z Polski wyjechało ponad 200tyś. młodych. Dziś to już ponad milion.

Już w 2005 roku Gazeta Wyborcza pisała, że w przeciętnym, angielskim hotelu nie uświadczmy w obsłudze wyspiarzy, tylko wszechobecnych Polaków (http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,3073844.html). Dziś, powoli już nawet nikt o tym nie pisze, bo „drenaż mózgów” (ang. brain drain) stał się „oczywistą, oczywistością”.

Podstawowy zarzut – za niskie zarobki!
Za tę samą pracę w Anglii, Irlandii, Niemczech itd. dostaje się kilka razy więcej. Tego nikt nie może podważyć – nawet zbierając truskawki w Holandii, jak ja kiedyś zbierałem, można było zarobić nawet 220zł/dzień. Praca na akord, liczyły się tylko kilogramy. A co z pracami na kierowniczych stanowiskach? O ile wyższe wynagrodzenia od polskich płacą międzynarodowe koncerny w starej Unii?

Czemu o tym wspominam?
A dlatego, by pokazać, iż sam również kiedyś emigrowałem za chlebem i wiem, że za granicą nikt pieniędzy za leżenie nikomu nie daje.

Więc co robić?
Ciężko dobrze zarobić młodemu człowiekowi w Polsce, na starcie życiowym. Przecież właśnie my młodzi, którym wmawia się byśmy się dali to „robienia dzieci” – bo braknie na emerytury – musimy gdzieś mieszkać dziś, a nie za 30 lat jak się dorobimy! Dziś chcemy się żenić i wychodzić za mąż, a nie za 30 lat jak się dorobimy! Tylko z czego to zapłacić, mając 25 lat i któryś raz z kolei brzmiący w uszach tekst: „… nie masz doświadczenia młody człowieku.”

A własna firma?
Myślę, że nie jednemu nasunęła się ta myśl, z którą są związane nie tylko nadzieje na wielkie pieniądze i niezależność, ale i obawy. Sam je miałem, gdy jeszcze studiowałem. Choćby ta: nie ma miesiąca by nie czytać artykułu na temat kolejnego przedsiębiorcy, którego wykończył Urząd Skarbowy. Pamiętasz sprawę Kluski, czy piekarza, którego zrujnowano za rozdawanie chleba biednym? Kolejne – z czego zapłacę ZUS, podatki, inne opłaty? Co zrobię gdy zachoruję, albo nie znajdę klientów. Co zrobię gdy po wykonanej robocie mi nie zapłacą – 950tyś. osób w Polsce nie reguluje swoich zobowiązań terminowo (http://www.egospodarka.pl/24830,Lista-dluznikow-blisko-950-tys-osob-nie-placi-w-terminie,1,39,1.html)

Moje obawy potwierdzają badania:

tylko 6 proc. polskich przedsiębiorców ma wyższe wykształcenie ekonomiczno-menedżerskie (źródło: BCC Polska), a absolwenci owych uczelni wolą stanowiska, niżeli własny biznes.

Suma sumarum
Widząc świat ze strony pracownika najemnego, oraz obecnie właściciela biznesu, uważam, iż „nie ma to jak na swoim”. Wcześniej opisane obawy myślę wynikają po prostu z konieczności robienia czegoś nowego, czegoś na czym się człowiek nie zna. Nie powiem nikomu, że było albo jest łatwo. Własna firma to nie doroga różami usłana czy bajki dla dzieci. Plusy własnej firmy są jednak dziś dla mnie o stokroć większe, niżeli minusy. Choćby to co interesuje najwięcej: KASA. Nie ma ograniczeń w tym, ile zarobię. Jak porządnie dam gazu, to mogę nagle zarobić 2x więcej, i tak ciągle do przodu. Mogę sobie zrobić wolne, kiedy chcę, mogę wstać kiedy chcę, itd.

Ostatnie zdanie do wszystkich, którzy przez chwilę się zastanawiali nad własną firmą: nawet jeżeli teraz pozwolicie tej idei w Was umrzeć, nie porzucajcie jej nigdy, bo naprawdę warto.


--
Robert Maicher - "Truskawkowy Milioner" - prawdziwa historia Milionera. Od zbieracza truskawek do pierwszego miliona w wieku 26lat.
kontakt@robertmaicher.pl
http://www.robertmaicher.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl